Jakub B., funkcjonariusz policji w Nowym Dworze Gdańskim, mimo postawionych mu zarzutów wrócił do pracy po zawieszeniu trwającym 5 dni. Na swoim koncie ma nękanie, obrażanie, podważanie kompetencji oraz naruszanie prawa pracowniczego podwładnej, przez co kobieta zwolniła się.

Sprawa nękanej sekretarki trafiła już raz do prokuratury, została jednak umorzona. Poszkodowana złożyła zażalenie i sąd przyznał jej rację. Tym razem kwidzyńska prokuratura postawiła mężczyźnie zarzuty.

Jakub B., został oskarżony o to, że w okresie od sierpnia 2012 roku do stycznia 2014 roku, wykorzystując nieobecność naczelnika wydziału prewencji, złośliwie naruszał prawa pracownicze kobiety zatrudnionej w sekretariacie wydziału. Nękał ją uporczywie, traktował inaczej od pozostałych pracowników, podważał jej kompetencje i obrażał, co zmusiło ją do odejścia z pracy – powiedział prokurator Piotr Jankowski.

Mimo ciążących na funkcjonariuszu zarzutów, komendant zadecydował, iż oskarżony może wrócić do pracy po zaledwie 5 dniach zawieszenia. Przełożony Jakuba B. usprawiedliwia swoją decyzję mówiąc, że policjant musiał wrócić do służby bo „był bardzo potrzebny”. Przepisy określają tylko maksymalny czas zawieszenia oskarżonego (3 miesiące) nie ma jednak dolnej granicy. Wreszcie, zdaniem rzeczniczki komendy, nie ma przeszkód by policjant wrócił do pracy skoro poszkodowana sekretarka zrezygnowała z pracy w policji nie jest więc narażona na kontakt z oskarżonym. Tym samym zarówno komendant jak i rzeczniczka zdają się tolerować stosowanie mobbingu na podwładnych, a odejście z pracy ofiary mają za rozwiązanie problemu. Tymczasem za postawione zarzuty policjantowi grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat 2. Akt oskarżenia trafił do sądu 25 września. Pierwsze posiedzenie w tej sprawie ma się odbyć w połowie przyszłego miesiąca w Malborku.

tvn24.pl