– To dzieje się od kilku lat. Jest trzech policjantów, którzy zatrzymują bez powodu, a później biją – mówi jeden z mieszkańców.
Niespełna miesiąc temu 23-letniego Mateusza Rybickiego zatrzymało dwóch policjantów. Jak mówi chłopak, nie przedstawiono mu powodu aresztowania, a na komisariacie został dotkliwie pobity.
– Po zamknięciu lokalu ok. godz. 2 w nocy szedłem z grupką kolegów. Nic złego nie robiliśmy. Nie byliśmy pijani. Ja wypiłem dwa piwa i kieliszek wódki. Wygłupialiśmy się. Szedłem krokiem defiladowym. Wtedy minął nas radiowóz. Później policjanci zawrócili i zajechali nam drogę – opowiada Mateusz Rybicki.
Jak relacjonuje chłopak – „wyskoczyli z radiowozu i rzucili się bez słowa”. – Byłem zszokowany. Czułem się bezbronny i zagrożony – wyjaśnia.
W radiowozie wyciągnął telefon z tylnej kieszeni i zadzwonił do rodziców i brata. – Żona odebrała i usłyszała: „przyjeżdżajcie po mnie, bo będą mnie bili”. W dwie minuty wyszliśmy z domu i od razu pojechaliśmy na komendę – opowiada ojciec pobitego.
Dlaczego Mateusz przewidział co wydarzy się na komisariacie? – To dzieje się od kilku lat. Zatrzymują bez powodu, a później biją – mówi mieszkaniec Sulęcina.