Po wielu miesiącach przerwy w poniedziałek rozpoczął się proces Karola K. To białostocki policjant oskarżony o spowodowanie po pijanemu wypadku. Jeszcze tego samego dnia usłyszał wyrok, jednak sąd, jak to zwykle bywa, był bardzo pobłażliwy dla policyjnego bandyty.

Choć akt oskarżenia przeciwko Karolowi K. trafił do Sądu Rejonowego w Białymstoku wiosną ubiegłego roku, a sam oskarżony od początku deklarował chęć poddania się karze, wyrok zapadł dopiero tydzień temu. Sąd czekał na opinię biegłych dotyczącą stanu zdrowia jednej z poszkodowanych w wypadku osób. To miałoby wpływ na surowszą odpowiedzialność policjanta jednego z białostockich komisariatów.

Policjant Karol K. jechał po pijanemu, uderzył w inny samochód, a potem w pieszych na chodniku. Mało tego. Na oczach interweniujących po wypadku osób pociągnął jeszcze łyk alkoholu z butelki. Potem szarpał się z jednym z policjantów.

Do wypadku na skrzyżowaniu ulic Baśniowej i Raginisa doszło na początku lutego ubiegłego roku. Oskarżony policjant jechał prywatną mazdą w kierunku ulicy Piastowskiej. Stracił panowanie nad autem, zjechał na przeciwny pas ruchu i uderzył w bok oczekującego na włączenie się do ruchu passata. Volkswagen obrócił się, uderzając w słup i znak. Mazda staranowała ogrodzenie pobliskiej posesji, potrącając dwie osoby, które szły chodnikiem. Ranne zostały trzy osoby: piesza i dwoje pasażerów passata, w tym pięcioletnie dziecko.

Stężenie alkoholu w organizmie Karola K. wynosiło co najmniej 0,79 promila. Był też pod wpływem odurzającego leku.

Przed sądem 36-latek odpowiadał za cztery czyny: jazda pod wpływem alkoholu, spowodowanie wypadku i próba ucieczki z miejsca zdarzenia, atak na policjanta i fałszywe oskarżenie go o złożenie korupcyjnej propozycji. Karol K. został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery lata, a także dwuletni zakaz prowadzenia samochodu. Oskarżony będzie też musiał zapłacić pokrzywdzonym 4500 złotych, a także opłacić koszty procesu.

poranny.pl