W dniu 16 listopada 2011 r., ok. godz. 11.40, Tomasz G. przybył do oddziału banku w Kielcach ubrany w spodnie dżinsowe, granatową kurtkę długości trzy czwarte oraz w czapkę z daszkiem. Na twarzy miał okulary przeciwsłoneczne. W ręce trzymał coś, co wyglądało jak pistolet. Od pracownika banku zażądał wydania kluczy do sejfu. Został jednak spłoszony przez innego pracownika, po czym uciekł z banku nie zabierając gotówki.

W dniu 24 listopada 2014 r., Sąd Rejonowy w Kielcach uznał Tomasza G. za winnego zarzucanego mu przestępstwa i skazał na karę 10 miesięcy ograniczenia wolności. Wobec policjanta oskarżonego o napad na bank, sąd (co nie dziwne) zastosował, delikatnie mówiąc, nadzwyczajne złagodzenie kary.

Prokuratura Kielce–Wschód oskarżyła Tomasza G., będącego w służbie od 21 lat, o to, że w dniu 16 listopada 2011 r., w Kielcach, groził dwóm pracownikom banku użyciem przedmiotu przypominającego broń palną, próbując uzyskać dostęp do sejfu bankowego, ale zamierzonego celu nie osiągnął. W toku śledztwa oskarżony nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień. W dniu 18 listopada 2011 r. wyszedł na wolność. Prokuratura oddała go pod dozór policji, musiał też zapłacić 3.000 zł tytułem poręczenia majątkowego.

Tomasz G. w Policji pracował od 21 lat, ostatnio jako oficer dyżurny. W 2001 r. ponad sto dni spędził na zwolnieniu lekarskim, potem jednak wrócił do pracy. W dniu 16 listopada 2011 r., miał rozpocząć służbę o godz. 8, ale w pracy się nie stawił.

Staram się o tym zapomnieć, ale to nie takie łatwe – powiedział w sądzie w dniu 21 stycznia 2013 r. Mariusz N., świadek zdarzenia – Siedziałem na środkowym stanowisku, gdy kilka minut po godz. 11 do banku wszedł mężczyzna w kurtce, czapce dżokejce i okularach. Wyjął pistolet i kazał mi wziąć klucze od skarbca. Zamurowało mnie, nawet się nie ruszyłem. „Bierz klucze” – krzyczał do mnie. Widząc, że nie reaguję, przesunął się w stronę mojej koleżanki, cały czas jednak kierując broń w moją stronę.

Według świadka, napastnik miał sprecyzowane żądanie. Chciał dostać się do sejfu. Na swoim stanowisku miał ok. 10 -15 tys. zł, natomiast w skarbcu było w tym dniu ok. 500 tys. zł. Karolina B. siedziała na stanowisku obok Mariusza N. Gdy usłyszała dźwięk otwieranego przez Agnieszkę zamka drzwi skarbca, mimowolnie krzyknęła: „Nie rozbrajaj sejfu!” Po chwili na sali głównej pojawił się jeden z elektryków, którzy wcześniej usuwali awarię. Tego dnia bank był nieczynny z powodu braku prądu. Napastnik wystraszył się elektryka, bo nie wiedział kim on jest. Powiedział: „spier…” i szybko wyszedł.

Inny świadek, Grzegorz K., 38-letni funkcjonariusz KPP w Ostrowcu Świętokrzyskim, zeznał, że Tomasz G. jest podobny do mężczyzny ze zdjęcia, który usiłował dokonać napadu na kielecki bank. – Mężczyzna okazany mi na zdjęciach z monitoringu, jest podobny do Tomasza G. Rozpoznaję go po rysach twarzy i okularach. W KPP w Ostrowcu Świętokrzyskim pracuję od 2002 r., a z oskarżonym znałem się służbowo.

Tomasz G. w końcu zgodził się składać wyjaśnienia.
Tego dnia byłem w kiepskim stanie psychicznym. Jestem policjantem z wieloletnim stażem. Przez większą część mojej służby nie prowadzono przeciwko mnie żadnych postępowań dyscyplinarnych. Tylko raz, jakieś 4 lub 5 lat temu, wszczęto wobec mnie postępowanie dyscyplinarne, bo nie złożyłem broni służbowej do swojego przełożonego, będąc na urlopie lub zwolnieniu. Zostałem uznany winnym, ale odstąpiono od ukarania mnie. Zostałem oficerem dyżurnym i przez 9 lat pełniłem służbę w KPP Ostrowiec Świętokrzyski. Było spokojnie dopóki nie doszło do zmiany komendanta.

Tomasz G. dodał, że planował wyjazd do pracy w Irlandii. Miał już załatwione niezbędne formalności. Jednak ze względu na rodzinę zrezygnował z tego pomysłu.

W dniu 24 listopada 2014 r. przed Sądem Rejonowym w Kielcach stawił się nie tylko obrońca, ale i sam oskarżony. Jak się okazało, Tomasz G. wcale nie zaginął, jak to się wydawało, lecz nie został właściwie powiadomiony o terminie poprzedniej rozprawy. Takie wyjaśnienie Tomasz G. podał dziennikarzom w czasie rozmowy odbytej tuż przed rozpoczęciem rozprawy.

W tym samym dniu sąd zakończył postępowanie dowodowe i wydał wyrok – powiedział sędzia Marcin Chałoński. – Tomasz G. został uznany przez sąd za winnego popełnienia zarzucanych mu czynów. Jednocześnie sąd – stosując nadzwyczajne złagodzenie kary – skazał go na karę 10 miesięcy ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania pracy społecznie użytecznej w wymiarze 40 godzin miesięcznie.

ostrowiecka.pl