O obawach związanych z nową ustawą antyterrorystyczną informowaliśmy wczoraj. Po zamachach bombowych w Brukseli prace nad ustawą gwałtownie przyspieszyły. Jak dowiedziała się „Gazeta Wyborcza”, mimo że szef MSWiA Mariusz Błaszczak pochwalił się gotowym projektem na środowej konferencji prasowej, urzędnicy jeszcze do późnej nocy doprecyzowywali zapisy. Dostęp do wszystkich wrażliwych danych i informacji objętych tajemnicą bankową, wykaz osób podejrzanych o związki z terroryzmem. ABW dostanie bardzo szerokie uprawnienia do śledzenia obywateli.

Wczoraj w Polskim Radiu minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wyznaczył kierunek zmian. Powiedział: – Lekkoduchy, które mówią o prawach człowieka, zapominają o prawach ofiar terroryzmu. Służby muszą mieć prawo do inwigilacji.

Co znajduje się w projekcie ustawy?

Jak twierdzi „Wyborcza”, której dziennikarze dotarli do projektu ustawy, całą politykę antyterrorystyczną ma koordynować Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. ABW dostanie nie tylko szerokie uprawnienia do inwigilowania obywateli, będzie też regulować współpracę między służbami i decydować, czy na ulice wyjedzie wojsko i kto w przypadku ataku terrorystycznego będzie mógł użyć broni.

W projekcie zawarto jednak wiele kontrowersyjnych zapisów. To choćby zakaz zgromadzeń po wprowadzeniu drugiego stopnia zagrożenia terrorystycznego (takie zapisy były dotychczas zawarte w ustawie o stanie wyjątkowym), korzystanie przez ABW z rejestrów i ewidencji prowadzonych przez 15 instytucji państwowych i samorządy czy dostęp za zgodą sądu do danych objętych tajemnicą bankową.

ABW będzie też mogło np. prowadzić wykaz osób mogących mieć związki z terroryzmem, rejestr ataków hakerskich czy blokować dostęp do internetu i sieci telefonicznej w czasie działań antyterrorystycznych. Ponadto przewidziano m.in. odpowiedzialność karną za udział w szkoleniach terrorystycznych (survival? szkolenia asg?) czy aresztowanie na podstawie tzw. „uzasadnionego podejrzenia” o przygotowywanie ataku. „Uzasadnione podejrzenie” większość naszych czytelników kojarzy z sytuacjami związanymi z policyjnymi patrolami prewencji…

Projekt wzbudza duże wątpliwości. Między innymi w kwestiach definicji, bo co w rzeczywistości może oznaczać np. „zdarzenie terrorystyczne”, czyli zastraszanie osób, szantażowanie władzy i wywoływanie poważnych zakłóceń w państwie? Czyli w terminie „zdarzenie terrorystyczne” mieszczą się strajki i demonstracje? Bez wątpienia mogą one być „poważnymi zakłóceniami”. ABW może stosować zapisy przeciwko osobom o poglądach politycznych niezgodnych z linią władzy. W projekcie nie doprecyzowano również, po jakie dane z 15 instytucji (w tym np. z resortów sprawiedliwości czy MSZ) może sięgać ABW. Wiadomo, że informacje uzyska nieodpłatnie i w trybie online.

newsweek.pl / wyborcza.pl
Obrazek pochodzi z okładki płyty zespołu Dead Yuppies „Gdy świat to za mało”.