Ministerstwo Spraw Wewnętrznych opublikowało kilka dni temu raport o stanie bezpieczeństwa w Polsce. Publikacja ta, jak co roku, zbiera informacje statystyczne na temat działalności policji, a także omawia wyniki badań opinii Polaków na temat bezpieczeństwa. Okazuje się, że aż 90% z nas ocenia swoje miejsce zamieszkania jako „bezpieczne i spokojne”. Paradoksalnie, przestępstw boi się coraz więcej osób: o siebie lub członka swojej rodziny obawia się już niemal co drugi Polak.

Najciekawsze jest jednak to, że – mimo wzrostu lęku – spada liczba osób, które faktycznie były ofiarami przestępstw w ostatnich latach. Niestety największy wpływ na to, czego się boimy, mają media, lubujące się w straszeniu „zwyrodnialcami” czyhającymi na nas w każdej bramie, niż eksperci i naukowcy, którzy badają ten obszar. Dzieje się to nie bez przyczyny, na utrwalaniu stereotypów zyskują często radykalne populistyczne stronnictwa polityczne, które budują swój kapitał polityczny na sianiu nienawiści i ksenofobii. Społeczeństwo wystraszone jest też w stanie w większym stopniu zaufać nawet najbardziej skompromitowanej władzy w nadziei, że ta uchroni ich przed, jak widać na przykładzie polskiego społeczeństwa, rozdmuchanymi przez propagandę niebezpieczeństwami. Oczywiście wzmożony strach obywateli jest dla władzy świetnym argumentem do zwiększenia uprawnień instytucji państwowego przymusu i zwiększenia kontroli obywateli, co w sposób oczywisty powiększa zakres władzy rządu.

Świetnie opisuje to cytat Noama Chomsky’ego, noblisty w dziedzinie lingwistyki i medioznawcy, twórcy teorii modelu propagandy: Im większy rozniecisz strach przed narkotykami, samotnymi matkami pobierającymi zasiłek, imigrantami i wszystkimi „obcymi” i „innymi”, tym łatwiej wodzić ci za nos społeczeństwo.

panoptykon.org