Zastanawiacie się pewnie, dlaczego policjanci są tacy niemili, bywają agresywni i „odbębniają swoją robotę”? Gnębienie, szykanowanie, zastraszanie, nieprzestrzeganie czasu pracy funkcjonariuszy, pozbawianie ich należnych im premii – tak zdaniem policjantów, którzy proszą dziennikarzy serwisu kartuzy.info o interwencję, wygląda codzienność w Komendzie Powiatowej Policji w Kartuzach. Szukają pomocy w mediach, bo ze względu na panujące układy, nie są w stanie walczyć o swoje prawa otwarcie.

Z prośbą o interwencję zwrócili się do dziennikarzy kartuscy policjanci, którzy mają dość stosowania przez ich przełożonych, jak to sami określają, „bandyckich praktyk”. W przesłanym do nas liście twierdzą, że w kartuskiej policji panuje podział na lizusów i donosicieli oraz tych niepokornych, którzy nie godzą się na łamanie ich praw.

– Jesteśmy cały czas napiętnowani. No chyba, że ktoś jest „z polecenia”, czy potrafi „dziobać” lub „donosić”. Wtedy jest ok. Żeby trafić na „czarną listę” przełożonych wystarczy chociaż raz wyrazić swój sprzeciw lub odmówić przełożonemu – piszą na wstępie policjanci.

Twierdzą, że nie są przestrzegane przepisy dotyczące godzin pracy. Piętnowani policjanci „za karę” mają pełnić służbę popołudniami, nocą, jak i w weekendy, a po nocnej służbie, bez ustawowej przerwy, kierowani są na dzienną zmianę.

– Grafiki służb są układane tak, żeby dopiec tym policjantom, których się nie lubi. Pierwszy grafik zawsze jest idealny, tak jak mówią wytyczne. Po zaakceptowaniu go przez komendanta, nie przestrzega się żadnych norm, zasad, ustaw czy rozporządzeń. Grafik zmieniany jest do woli. Na koniec miesiąca bardzo, ale to bardzo, odbiega on od tego sporządzonego na początku miesiąca – podnoszą policjanci.

„Polowanie na policjantów”, jak przyznają, to już standard. Nagminnie wszczynane mają być także postępowania wobec „podpadających” funkcjonariuszy, aby kierownictwo miało powód, by nie przyznać im premii. „Zaoszczędzona” w ten sposób pula środków ma trafiać do komendantów, naczelników, kierowników, donosicieli i dziobaków, którzy na wszystko się zgadzają.

– Nawet dochodziło już do tego, że była pani naczelnik prewencji podczas kontroli patrolu, z ramienia kierownictwa sprawdzała nasze prywatne telefony pod kątem kontaktów wybranych lub przychodzących numerów – podkreślają.

Policjanci mają być też zmuszani do uczestnictwa w treningach poza służbą. Za nieobecność grozi im się postępowaniem dyscyplinarnym.

– Komendant Trybuś, żeby leczyć swoje kompleksy, powiększył sobie siłownie i zabrał nam jedną szatnię, a ostatnio zaczęli nas straszyć tym, że kto nie będzie uczęszczał obowiązkowo na WF (mata) to o premii może zapomnieć. Nieważne czy ktoś jest na służbie czy w czasie wolnym. Ma być i koniec. Jak nie to będą wyciągane konsekwencje w postaci postępowania dyscyplinarnego – kontynuują.

Zła atmosfera w pracy, gnębienie i szykanowanie, zdaniem funkcjonariuszy, ma odzwierciedlenie w ich stosunku do służby.

– Jak policjant, który jest wymęczony służbami dziennymi czy nocnymi lub na przemian, bo łamie się rozporządzenie ministra mówiące o czasie pracy policjanta, to później dzieje się tak, że dochodzenia ciągną się bez końca albo z wymęczenia lepiej wydać decyzję o umorzeniu niż podejść do sprawy profesjonalnie. Komu się chce, jak jest się szykanowanym i gnębionym? – pytają retorycznie.

– Policjant, który nie ma oparcia w przełożonym, a dodatkowo jest gnębiony, przenosi to na ulicę i na obywateli. Nawiązujemy tu do sytuacji opisywanej przez portal, kiedy policjant w ogóle nie miał ochoty udzielać jakichkolwiek informacji i był w dodatku opryskliwy.

Jak podkreślają, nie mają możliwości by drogą służbową walczyć o swoje prawa ze względu na panujące w policji układy.

– Takie traktowanie powinno mieć swój koniec w prokuraturze, sądzie, w wydziale kontroli. Jest to jednak niewykonalne, bo wszędzie tam są tzw. nasi koledzy, krewni czy osoby, które są im coś winne (przysługę) – twierdzą, podając za przykład sprawę policjanta z Sierakowic i prokuratury z Kościerzyny.

Jak podsumowują problem jest poważny, gdyż przez stosowanie „takich bandyckich praktyk” ich kolega popełnił samobójstwo, a niejeden funkcjonariusz odszedł ze służby od razu po nabyciu praw emerytalnych.

– Na nasze szczęście pani naczelnik i zastępca komendanta wybyli z komendy w Kartuzach. Chwilę było oddechu, bo jak dotąd Komendant zajmuje się najczęściej siłownią, a jego zastępca i pani naczelnik według swojego uznania gnębili nas, czego następstwem było zwalnianie się już po 15 latach służby. Ostatnim razem nasz kolega odebrał sobie życie. Po jego śmierci też było trochę oddechu, ale za to teraz, nasi przełożeni nadrabiają stracony czas i to z procentem.

– Zastraszania, gnębienia i zmuszania nie ma końca. Tylko czekać, jak następny fachowiec w młodym wieku się zwolni lub, jak nasz kolega, palnie sobie w głowę – podsumowują zdesperowani policjanci.

Ze względu na to, że dotychczasowa korespondencja prowadzona z oficerem prasowym komendy wskazuje na głębokie niezrozumienie treści zadawanych pytań lub nieumiejętność udzielania rzeczowych odpowiedzi, zwróciliśmy się bezpośrednio do Komendanta Powiatowego Policji w Kartuzach insp. Tadeusza Trybusia z prośbą o odpowiedź na krytykę prasową w trybie art. 6 Prawa prasowego.

kartuzy.info