Ekipa poszukiwawcza wciąż nie znalazła policjanta, który uciekł z miejsca wypadku. Samochód kierowany przez funkcjonariusza z 4-letnim stażem pracy dachował we wtorek w Kowalewicach k. Miastka. Mercedes zjechał do rowu na łuku drogi, ściął dwa znaki drogowe i koziołkował. Pasażer-policjant lekko ranny został przewieziony do szpitala.

Bardziej szczegółowych informacji udzielać nie możemy – zastrzega Krzysztof Młynarczyk, szef Prokuratury Rejonowej w Miastku.

Aby zachować pozory bezstronności policjanci zostali wyłączeni z komentowania tej sprawy. Śledztwo osobiście prowadzi prokurator, bo w samochodzie znajdowało się dwóch stróżów prawa pracujących w wydziale ruchu drogowego. Prokurator nie potwierdza i nie zaprzecza, że pasażer mógł być nietrzeźwy.

Dziennikarzom Dziennika Bałtyckiego udało się ustalić, że od rannego policjanta pobrano krew do badania na obecność alkoholu.

Kierowca samochodu zbiegł z miejsca zdarzenia. W ustaleniu jego miejsca pobytu nie pomogło zaangażowanie psa tropiącego. Stróże prawa poinformowali, że pies zgubił ślad przy drodze leśnej. Najprawdopodobniej w tamtym miejscu policjant wsiadł do samochodu. Prawdopodobnie ktoś po niego przyjechał.

Zbiegłego policjanta nie ma w miejscu zamieszkania. Poszukiwania trwają, a czas działa na niekorzyść śledczych.

Prowadzimy sprawę pod kątem kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości, za co grozi do 2 lat pozbawienia wolności – informuje prokurator. – Nie ukrywam, że z każdą godziną maleje szansa wykrycia alkoholu w organizmie.

Jeśli policjant się znajdzie, może wytłumaczyć się szokiem powypadkowym. Prokurator zapewnia jednak, że istnieją możliwości sprawdzenia, czy w chwili spowodowania kolizji był trzeźwy.

dziennikbaltycki.pl