Mężczyzna napadł na bank na poznańskim osiedlu Naramowice. W masce znanej z filmu „Krzyk” oraz plastikową atrapą pistoletu próbował wymusić wydanie pieniędzy. Problem w tym, że zrobił skok na oddział bezgotówkowy. Widząc, że nic nie wskóra, wybiegł z banku. Trafił prosto na dwóch przechodniów, którzy go zatrzymali i obezwładnili.

W czwartek odbyła się najprawdopodobniej przedostania rozprawa. Prokurator oskarżający Jarosława D. żąda dla niego kary 3 lat i 6 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności, argumentując swoją decyzję jasnymi zamiarami oskarżonego. Jako były prokurator wiedział co mu grozi, a to, że do winy się przyznał nie może być okolicznością łagodzącą.

Innego zdania jest obrońca D., mecenas Wiesław Michalski.

Wniosek prokuratury jest bardzo surowy i w mojej ocenie nieobiektywny. Gdyby nie chodziło o byłego prokuratora, to pies z kulawą nogą by się nie zainteresował tą sprawą. Mój klient chciał dobrowolnie poddać się karze 2 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat. On już sam sobie karę wymierzył. Przyznał się do winy, wyraził skruchę, spędził trzy miesiące w areszcie. Dopuścił się tzw. nieudolnego usiłowania napadu. Nie ma potrzeby, żeby go za to dodatkowo karać – mówi Michalski w rozmowie z tvn24.pl.

Wyrok ma zapaść 9 kwietnia.

Zarzuty Jarosławowi D. postawiła Prokuratura Rejonowa Poznań-Stare Miasto, ta sama, w której pracował do 1994 r. Jak podawał „Głos Wielkopolski”, D. odszedł wtedy z prokuratury do pracy u Mariusza Świtalskiego, twórcy Elektromisu. Pracował tam 10 lat, po czym odszedł, gdy pracodawca zarzucił mu zawyżanie faktur i dzielenie się tymi pieniędzmi z jedną z firm budowlanych. Następnie pracował jako asesor komorniczy, skąd został usunięty dyscyplinarnie za rzekomą korupcję. W ostatnich latach, według informacji gazety, miał zmagać się z problemami finansowymi i osobistymi.

Policja bada czy były prokurator może odpowiadać za inne napady na banki. Już raz mężczyzna był bowiem zatrzymany w sprawie głośnego napadu na bank w Rogoźnie niedaleko Poznania. Wówczas zamaskowany mężczyzna przyłożył nóż do szyi 14-latka i zażądał pieniędzy. Zabrał łup, wsiadł w samochód i odjechał. Chłopcu nic się nie stało. Winy byłemu prokuratorowi jednak nie udowodniono. Przyznano mu nawet 5 tys. zł zadośćuczynienia za bezzasadne zatrzymanie.

tvn24.pl