Przybywa funkcjonariuszy, którzy złość wyładowują na rodzinie i osobach przesłuchiwanych – donosi „Rzeczpospolita”. Śmiemy pokusić się o stwierdzenie, że to nie ich agresja się zwiększa, a wykrywalność tego typu przestępstw. Przez społeczny nacisk oraz rosnące dzięki niemu zainteresowanie mediów powoli pękają lokalne kliki notabli i od czasu do czasu udaje się udowodnić policyjnym bandytom coś przed sądem.

Kilkadziesiąt zarzutów dotyczących użycia przemocy na służbie oraz we własnych domach usłyszeli w 2014 r. policjanci w sprawach ujawnionych przez Biuro Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji. Tak wynika z raportu Biura Spraw Wewnętrznych, które zajmuje się najpoważniejszymi takimi przypadkami.

Niemal dwukrotnie zwiększyła się wykrywalność przemocy domowej policjantów – z 13 takich czynów w 2013 r. do 23 w ubiegłym. Najwięcej – z czterech do 12 – przybyło wykrytych przypadków znęcania się nad rodziną. Inne zarzuty dotyczyły np. molestowania nieletniej i uporczywego nękania.

Rośnie też liczba zarzutów o stosowanie przemocy na służbie. Było ich 58 (rok wcześniej 50), a BSW postawiła je 45 policjantom (rok wcześniej 42).

Biorąc pod uwagę sięgającą kilkunastu milionów w skali roku liczbę wykonywanych przez policję rodzajów czynności służbowych, w których prawo dopuszcza stosowanie przymusu, liczba przypadków przemocy potwierdzonych w toku postępowań przygotowawczych prowadzonych w 2014 r. stanowi margines” – zastrzega BSW.

Marginesem raczej jest karalność funkcjonariuszy w przypadku popełnienia przestępstw. Tylko 3,5 proc. skarg na pobicie przez policjantów prokuratura kieruje do sądu. Pozostałe umarza lub odmawia wszczęcia postępowania. To dane dotyczące łącznie: przestępstw wymuszania zeznań i znęcania się nad pozbawionym wolności (najczęściej chodzi o zatrzymanych przez policję). W przypadku wymuszania biciem zeznań statystyka jest gorsza: tylko 1,3 proc. spraw kończy się aktem oskarżenia.

onet.pl