Więźniowie prowadzą rajskie życie – nic nie robią, przez cały dzień oglądają telewizję i o nic się nie martwią. Dostają jeść i pić a w dodatku mają nieograniczony dostęp do lekarza i specjalistów, na który my, ludzie wolni, musimy czekać miesiącami. Tak jest w panujących powszechnie stereotypach. W rzeczywistości jest zupełnie inaczej – więzienna opieka medyczna pozostawia sporo do życzenia. Można śmiało powiedzieć, że oprócz ograniczenia wolności jest dodatkową karą.
Niepełnosprawny, poruszający się na wózku inwalidzkim, będąc w więzieniu przebywał w pomieszczeniach nieprzystosowanych do jego potrzeb. Nie miał możliwości korzystania z zabiegów rehabilitacyjnych. Skarżył się też na brak odpowiedniej ilości środków higienicznych, m. in. pielucho-majtek oraz sprzętu medycznego, w jego przypadku cewników. W takcie wykonywania czynności higienicznych musiał korzystać z pomocy współwięźniów. Zdaniem mężczyzny, wszystkie te okoliczności miały negatywny wpływ na jego stan zdrowia i sprawiły, że musiał się poddać leczeniu szpitalnemu. W konsekwencji stał się człowiekiem o znacznym stopniu niepełnosprawności. Teraz wymaga stałej opieki lub pomocy innej osoby w wykonywaniu codziennych czynności.
Ponad dwa lata temu, 12 lutego 2013 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdził, że Polska w jego przypadku naruszyła artykuł 3 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka zakazujący tortur oraz nieludzkiego lub poniżającego traktowania.
Przypadek, który tu przytoczono nie jest wyjątkiem, a do ETPC trafia wiele skarg na standardy i poziom opieki medycznej w polskich więzieniach.
Najbardziej bulwersujące są te sprawy, które zakończyły się śmiercią tymczasowo aresztowanych lub skazanych.
Jednym z nich był 23-letni mężczyzna, odsiadujący wyrok 1,5 roku pozbawienia wolności za kradzież węgla na torach. Skazany pochodził z ubogiej rodziny. Pochodził z regionu o dużym bezrobociu. Kradzież tłumaczył brakiem pieniędzy na opał. Mieszkał z matką, młodszą siostrą i niepełnosprawnym bratem. Sam był chory na wirusowe zapalenie wątroby typu B, co było odnotowane w książeczce zdrowia osadzonego.
Kiedy podczas pobytu w więzieniu uskarżał się na bóle brzucha i wymioty, uznano, że symuluje. Leczenie jakim go poddano, ograniczało się do aplikowania środków przeciwbólowych i lekarstw na wzdęcia. Pogarszający się stan zdrowia i notorycznie pojawiające się omdlenia nie wywoływały należytej reakcji u więziennej służby zdrowia. Ani to, że w ciągu 10 miesięcy schudł 20 kg.
Dopiero utrata przytomności spowodowała, że w grudniu 2012 r. został przewieziony z zakładu karnego do szpitala w Bytomiu, gdzie po dwóch dniach zmarł, nie odzyskawszy przytomności. Diagnoza szpitalna była jednoznaczna. Przyczyną zgonu była niewydolność wątroby w wyniku przewlekłego zapalenia typu B.
Choć państwo teoretycznie zapewnia więźniom dostęp do pełnego zakresu świadczeń zdrowotnych, wiele do życzenia. Niemal połowa skontrolowanych przez NIK dwa lata temu zakładów nie stosowała się do zaleceń nadzoru budowlanego lub inspekcji sanitarnej.
Jaskrawym przykładem był Areszt Śledczy w Białymstoku, w którym nie zmodernizowano przeciwpożarowej instalacji hydrantowej, mimo że jej uszkodzenia stanowiły potencjalne zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia ludzi.
Według raportu NIK usługi medyczne świadczone były często w oparciu o zużyty i słaby sprzęt diagnostyczny. Blisko połowa urządzeń została oddana do użytku przed rokiem 2000. W jedenastu zakładach aparaty rentgenowskie były przestarzałe i nie przechodziły wymaganych przeglądów technicznych, stanowiąc realne zagrożenie dla zdrowia personelu medycznego oraz pacjentów.
Ograniczone środki na inwestycje w więziennej służbie zdrowia w latach 2010-2011 oraz brak wykwalifikowanego personelu już przyczyniły się do likwidacji niektórych jednostek leczniczych. W badanym okresie zamknięto 10 placówek radiologicznych, co jest szczególnie niepokojące, biorąc pod uwagę, że drastycznie rośnie liczba zachorowań na gruźlicę wśród osadzonych. Zgodnie z przepisami każda osoba przyjmowana do zakładu więziennego musi poddać się badaniu RTG klatki piersiowej. Obowiązkowe są też okresowe badania osadzonych. Tymczasem Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła, że badania RTG wykonywane były często z opóźnieniem. Zdarzało się też, że nie wykonywano ich wcale.
Tak jest zarówno w zakładach karnych, jak i aresztach śledczych. A przecież w tych drugich placówkach osadzeni są ludzie niewinni w świetle prawa. Liczne pomyłki sądowe, które coraz częściej wychodzą na światło dzienną każą przypuszczać, że także w zakładach karnych nie brakuje osób niewinnych.
Zdaniem Marii Ejchart, koordynatorki programu “Opieka zdrowotna w polskich wiezieniach – dążenie do zgodności ze standardami praw człowieka”, prowadzonego dla Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, opieka zdrowotna w polskich jednostkach penitencjarnych nie jest tematem popularnym. Nie pisze o tym codzienna prasa a informacje o problemach zostają za murami jednostek. Na światło dzienne wychodzą dopiero w obliczu ludzkich tragedii.