Import oleju z kwiatów konopi indyjskich to zdaniem polskiego ustawodawcy zbrodnia. Przekonał się o tym dobitnie Jakub Gajewski (Siou), jeden z liderów Wolnych Konopi – za zarzucany mu import 900 gramów olejku dla pacjentów grozi mu 15 lat więzienia!

Największym absurdem całej tej sytuacji jest fakt, że minęło już pół roku od historycznego postanowienia Trybunału Konstytucyjnego, który wyraźnie orzekł, że nie ma podstaw do utrzymywania w Polsce zakazu leczenia marihuaną. Innymi słowy, przepisy, na podstawie których Gajewski ma spędzić 15 lat życia za kratami, są niezgodne z Konstytucją! Parlament zobowiązanie TK jednak olał i bezprawne prawo ma się dobrze.

Na ironię losu zakrawa też fakt, że zatrzymanie miało miejscem raptem kilka tygodni po medialnej ofensywie Doroty Gudaniec i dra Jacka Bachańskiego – matki i lekarza prowadzącego terapię pierwszego w Polsce legalnego pacjenta medycznej marihuany. Zaliczyli wszystkie główne stacje telewizyjne, radiowe, dzienniki, tygodniki etc. Wszędzie – nawet w mediach konserwatywno-katolickich – mówiono o potrzebie unormowania prawnego terapii opartej na konopiach. Pokazywano uśmiechnięte dzieci, które dzięki preparatom na bazie cannabis odzyskiwały siły do życia. Puszczano ckliwe historie cudownych ozdrowień, jak ognia bojąc się jednak poważnej dyskusji nad tym, skąd wziąć lekarstwo. A prawda jest bolesna – jedyną metodą na zdobycie lekarstwa nad Wisłą jest dziś świadome łamanie prawa.

Ludzie wiedzą, że skuteczność terapii olejem nie jest, jak z żadnym lekiem, stuprocentowa. Wiedzą, że za podanie tego leku swojej matce, ojcu czy dziecku, grozi im wieloletni wyrok. Mimo to decydują się na podjęcie zakazanej terapii. Wysyłanie naprzeciw tych ludzi aparatu represji w kominiarkach i z długą bronią jest absolutnym skandalem i brakiem jakichkolwiek śladów empatii.

Ale zaraz zaraz – powiedzą „prawdziwi Polacy”, podtrzymujący narodową tradycję narzekania, krytykowania i szukania dziury w całym – „przecież konopie wcale nie leczą, bo gdyby leczyły, to byłyby w aptece, prawda?„. To jest temat na osobną dyskusję – w mojej ocenie, jeśli choć jedno istnienie udało się uratować dzięki tej substancji, to karanie za jej posiadanie lub dystrybucję jest nieludzkie.

„Dura lex, sed lex” – powiedzą inni. Ten argument, jakoby prawa należało przestrzegać bez względu na to, czy jest racjonalne, jest zwyczajną bzdurą. Niech ze swoimi łacińskimi sentencjami i mądrościami typowymi dla studenta-neofity głoszący te hasła staną twarzą w twarz z człowiekiem, któremu olej z konopi uratował życie. Prawo jest dla nas, a nie na odwrót.

Poniżej krótka notatka od Jakuba na temat zaistniałej sytuacji:

Wyszedłem z aresztu za kaucją. Grozi mi 15 lat wiezienia. Jestem uznany za zbrodniarza. Postawiono mi zarzut przemytu dużej ilości środków odurzających w postaci 0,9 kg oleju z konopi. Nie przyznałem się do zarzutu. Pomijając fakt, ze jest to wystarczająca ilość na przeprowadzenie terapii raptem dla dwóch pacjentów z glejakiem 4 stopnia ,chcę zaznaczyć, że oskarżono mnie o przemyt 40 000 działek odurzających…. oleju, który do odurzania się NIE SŁUŻY. Olej używany jest wyłącznie do leczenia najcięższych, zaliczanych do śmiertelnych chorób, wobec których konwencjonalna medycyna jest bezradna i bezskuteczna. Nikt kogo znam nie używa oleju w celu odurzenia się! Wyleczyłem 2 osoby z lekoopornych i chemioopornych nowotworów, w tym jedna osoba była pacjentem paliatywnym w stanie terminalnym. Wyleczyłem moja mame z podejrzenia o czerniaka w 10 dni. Moj ojciec ma 4 nowotwory. Nie podjał sie leczenia konwencjonalnego. Usunął 4 organy i już nie może wycinać wiecej. Odkąd zaczał aplikować wyciągi z roślin jakie mu podawalem pierwszy raz nie ma wznowy nowotworu i czuje sie dobrze. Wrocil do pracy i normalnie funkcjonuje! Jestem wstrzasniety i boje sie tego wyroku, boje sie tego bo nie zycze nikomu aby siedzial w zamknieciu 15 lat za to, ze uratowal zycie innych osob, na ktorych sluzba zdrowia postawila krzyzyk lub zniszczyla ich zdrowie probujac im pomoc. Zrobie wszystko aby uratowac moich bliskich i innych moich pacjentow. Nie godze sie na niesprawiedliwosc wobec obywatela, na uciemiezanie biednych, chorych ludzi przez system nastawiony glownie na zysk a nie dobro i zdrowie czlowieka. Jako zdrowa jednostka obciążona możliwością zachorowania na chorobę nowotworową po rodzicach jestem zobowiazany aby im pomoc i wykorzystac mozliwości jakie moja filozofia zycia stworzyla. Wykorzystywanie substancji leczniczych zawartych w przyrodzie od poczatkow istnienia swiata nie moze byc penalizowane. Kazdy z nas moze miec nowotwor. Kazdy z nas moze miec padaczke, lesniewskiego-crohna, stwardnienie rozsiane oraz szereg innych chorob. Kazdy z nas winien miec możliwość wyboru metody leczenia! Co jest zlego w tym, ze czlowiek chce sie z tych schorzen uwolnić? Dlaczego prawo zabrania leczenia sie najbardziej bezpiecznymi substancjami dostepnymi na ziemi? Substancjami o wysokiej skutecznosci leczniczej wobec nieuleczalnych dla medycyny akademickiej chorob. Substancjami, ktorych lista negatywnych efektow ubocznych jest niemalze zerowa w porownaniu chociazby ze zwyklymi lekarstwami przeciwbólowymi dostepnymi w kioskach ruchu. Wszystkie efekty zwiazane z leczeniem sie tymi substancjami sa odwracalne i nieszkodliwe nawet przy dlugotrwalym uzywaniu. W tym momencie pacjenci nie mają swojego leku. System jest odpowiedzialny za ich stan zdrowia. Zabrał im lekarstwa, zabronił im się leczyć, po raz kolejny pozwala im umrzeć! Obracamy sie i tkwimy w totalnej nieswiadomosci podsyconej stworzonym na potrzeby prohibicji strachem zwanym narkofobią. To ona przeszkadza nam w racjonalnym mysleniu. To ona spowodowala w glowach przecietnych ludzi totalny balagan i braki w wiedzy. Ci, ktorzy ją stworzyli (USA) wlasnie zmienili zdanie i w szybkim tempie zalegalizowali ten lek aby nieść pomoc malym i duzym pacjentom. Nasz system wpadnie na to za 10-15 lat wtedy kiedy bede wychodzil z wiezienia:(((.
 P.s.
 Cala sprawę opiszę wkrotce jak odzyskam to co mi zabrano. Służby, ktore wykonywaly wobec mnie czynnosci zrobiły wszystko zgodnie z prawem. Jestem pod wrazeniem tych czynnosci. Pomagajac od 10 lat zlapanym za obcowanie z marihuana nie przypuszczalbym, ze tak to moze wygladac. Nie mam żadnych zastrzeżeń, każdy, dosłownie każdy funkcjonariusz wypełnił swoje zadanie należycie. Odzyskalem wiarę w nasze służby, coś czego najmniej w tej całej sprawie bym sie spodziewał! Pamietajcie to nie wina Policji to wina nieodpowiedzialnych polityków, ktorzy kosztem obywateli bawią sie klockami w przedszkolu zwanym Sejmem. Niestety wina lezy rownież w dużej mierze po stronie lekarzy, za których zwykli ludzie postawieni pod scianą muszą zgłębiać wiedzę medyczną i prowadzic ukryte terapie.

konopielecza.pl