Młody płocczanin w poniedziałek został ukarany w sumie 600-złotowym mandatem. Za co dokładnie? Otóż 100 dostał za niecenzuralne słowa, a 500 zł za zaśmiecanie ulicy. Jak twierdzi, okruchami z kieszeni…
Wszystko rozegrało się w poniedziałek po południu w centrum Płocka. Najpierw relacja młodego płocczanina: oto chłopak wracając po treningu, wpadł na obiad do jednej z knajpek po drodze do domu. Wychodząc, spotkał kolegę, zagadali się. Nagle ni stąd ni zowąd miał podjechać policyjny radiowóz. Policjant, który wysiadł z auta, miał oskarżyć mężczyznę, że wyrzucił peta na ulicę. – Panie, ja nie palę, z treningu wracam! – bronił się mężczyzna. Policjant miał się na to zdenerwować, podejrzewać nawet, że chłopak wyrzucił narkotyki. W międzyczasie do mężczyzn podeszli pozostali policjanci z radiowozu. Wobec tego młody mężczyzna musiał pokazać, co ma w kieszeniach, z kieszeni posypały się okruchy i inne śmieci. – Wcześniej nie naśmieciłeś, to teraz naśmieciłeś – miał tryumfować policjant, a potem bez pardonu wlepić 500 zł mandat. Po mało cenzuralnych słowach ukaranego, któremu puściły nerwy, gdy usłyszał, ile ma zapłacić – wlepiono mu kolejne 100 zł za wulgaryzmy. Łącznie 600 zł… Zszokowany mężczyzna nie protestował, bojąc się, że za chwilę przyjdzie mu zapłacić jeszcze większą sumę.
Policjanci, oczywiście, zdarzenie relacjonują zgoła inaczej . Rzecznik płockiej policji Krzysztof Piasek potwierdza wprawdzie, że do takiego przypadku doszło i że faktycznie mężczyzna został ukarany najwyższą z możliwych karą za tego typu wykroczenie – mandatem 500 zł, ale wersja policjantów jest nieco inna.
– Z informacji, które uzyskałem od tych właśnie funkcjonariuszy, wynika, że chłopak który został ukarany mandatem za zaśmiecanie nie negował tego, że zaśmiecił teren i pouczony o prawie do odmowy przyjęcia mandatu w kwocie 500 zł, mandat przyjął – relacjonuje Krzysztof Piasek. – W czasie, gdy policjant wypisywał mandat, chłopak używał słów wulgarnych i w związku z powyższym policjant zaproponował drugi mandat w wysokości 100 zł. Tego mandatu chłopak również nie negował i przyjął go. To wszystko. Nie było żadnych spornych sytuacji.
Jak zaznacza rzecznik policji, funkcjonariusze z samodzielnego pododdziału nie podlegają pod komendanta miejskiego – ich przełożonym jest komendant wojewódzki policji w Radomiu.