Problematyka sytuacji kobiet w więzieniach jest często pomijana zarówno w pracach naukowych dotyczących systemu penitencjarnego, jak i w dyskusjach na temat więziennictwa w ogóle. Wydawać by się mogło, że w społeczeństwie przesiąkniętym stereotypami i seksizmem kobiety, jako oczywiście ta słabsza płeć, mają w więzieniach znacznie lepsze warunki bytowe niż mężczyźni. Wiele osób jest dodatkowo przekonana, że odbywanie przez nie kary pozbawienia wolności niewiele różni się od wczasów w sanatorium. Taki pogląd wynikać może nie tylko z samego pomijania faktu, że także kobiety padają ofiarami systemu więziennictwa i przeżywają istny koszmar odbywając karę pozbawienia wolności, ale także z nie dostatecznej wiedzy na temat ich sytuacji. Ciężko jest też znaleźć solidne i wyczerpujące źródło rzetelnej informacji na ten temat, w związku z czym postanowiłam zebrać najważniejsze dane i zsynchronizować ogólnie dostępną wiedzę ze statystykami i rzeczywistymi przeżyciami kobiet osadzonych w więzieniach, czego wynikiem jest niniejsza publikacja.
Koncepcja osobnych zakładów karnych dla kobiet jest stosunkowo nowa. W przeszłości kobiety, które zostały skazane na karę pozbawienia wolności były osadzane w oddzielnej części obiektu dla mężczyzn. Pierwszą tego typu placówką, przeznaczoną jedynie dla kobiet, było zbudowane w Stanach Zjednoczonych w 1869 r. więzienie Indiana Women’s Prison. Federalne więzienie dla kobiet zostało tam zbudowane dopiero kilka dekad później. Nosiło ono nazwę The Federal Industrial Institution for Women i powstało w Alderson w zachodniej Virgini. Jego otwarcie datuje się na dzień 30 kwietnia 1927 r.
Struktura i organizacja tamtych placówek daleko odbiegała jednak od współczesnych zakładów karnych, w szczególności w zakresie bezpieczeństwa. W tamtych czasach kobiety zamiast spędzać 23 godziny dziennie w zamkniętych celach, bez dostępu do światła dziennego i świeżego powietrza, kierowane były do pracy z duchownymi, gotowania i obowiązków gospodarskich. Statutowym celem tych placówek nie było karanie więźniów, ale ich zreformowanie, aby mogli stać się szanowanymi członkami społeczeństwa. Większość z nich nie było bezwzględnymi zabójczyniami, ale kobietami, które podejmowały złe decyzje życiowe pod wpływem narkotyków i alkoholu w czasach prohibicji.
Współcześnie na świecie funkcjonuje kilkaset więzień dla kobiet. W Polsce znajdują się cztery zakłady karne, przeznaczone wyłącznie dla nich. Zlokalizowane są w Czersku, Grudziądzu, Krzywańcu i Lublińcu. Dodatkowo osobnymi placówkami są tu także areszty śledcze w Kamieniu Pomorskim, Nisku i Ostrudzie oraz liczne oddziały dla kobiet w innych placówkach.
Warto przy tym nakreślić ilość osób osadzonych w tych obiektach. Obecnie jest to ponad 700 000 kobiet na całym świecie, a kilkadziesiąt z nich skazanych jest na karę śmierci. W 2006 roku liczba osadzonych kobiet wynosiła ponad 625 000. Prawie 1/3 tych z nich osadzonych jest w Stanach Zjednoczonych. Ogromna liczba kobiet odbywa karę pozbawienia wolności także w Chinach (ok. 84 600), Rosji (29 172) i Brazylii (35 596). W Polsce jest ich ponad 2 832.
Średni procentowy udział kobiet w ogólnej populacji więźniów wynosi przy tym 4,45 %, ale rzeczywista wartość tej zmiennej zależy od kontynentu. Największy procent odnotowuje się w Azji (5,95%) oraz obu Amerykach (5,15 %). W Europie wynosi on 4,9 %, a w Australii 3,9 %.
Badając populację kobiet w więzieniach od razu widać z jakim problemem głównie boryka się system penitencjarny. Ilość osadzonych w zakładach karnych i aresztach śledczych na całym świecie rośnie bowiem z roku na rok. Liczby są naprawdę szokujące. Między 1980 a 2006, populacja kobiet w więzieniach w Stanach Zjednoczonych wzrosła o 800 procent, a od 2006 r. o 23%. W Europie wzrost ten oscyluje na razie w granicach 6%. Dla wykazania skali tego przyrostu w Polsce wystarczy porównać coroczne statystyki. W roku 2001 r. ilość osadzonych kobiet wynosiła ogółem 2 038, a w 2013 r. już 2 832 kobiety. Tutaj rodzi się więc pytanie czy kobiety stają się coraz bardziej niebezpieczne, czy może zawodzi obecny systemem „sprawiedliwości” i systemem penitencjarny.
Nie bez znaczenia jest tu także fakt, że większość z kobiet odbywających karę pozbawienia wolności zostało skazanych za przestępstwa bez użycia przemocy, głównie za kradzieże, włamania, posiadanie lub sprzedaż narkotyków, oszustwa i inne przestępstwa spowodowane głównie biedą lub uzależnieniem. Tylko ok. 30 % skazanych kobiet popełniło lub usiłowało popełnić zabójstwo. Większość z nich w samoobronie. Około 80%-90% zabójczyń odbywa karę pozbawienia wolności za zabójstwo partnera, który wcześniej wielokrotnie, często przez wiele lat, znęcał się nad nimi i/lub nad ich najbliższymi. Większość z nich to zbrodnie w afekcie lub w samoobronie. Kobiety te odbywają karę pozbawienia wolności w wysokości średnio 8-10 lat.
W Polsce kobiety osadzane są w zakładach karnych, gdzie odbywają karę pozbawienia wolności lub karę aresztu, oraz w aresztach śledczych, gdzie stosowany jest wobec nich tymczasowy areszt. De facto jest to ta sama opcja różni się jedynie nazwą i zaostrzonym rygorem w aresztach śledczych. Karę pozbawienia wolności można odbywać w zakładach typu zamkniętego, półotwartego i w wyjątkowych okolicznościach typu otwartego. Cele w oddziale zamkniętym są zamknięte w ciągu dnia, a skazane mogą wychodzić jedynie na spacer (1 godzina dziennie), w celach załatwienia spraw administracyjno-porządkowych lub kiedy konieczne jest skorzystanie z łaźni lub opieki medycznej (której jakość i tak pozostawia wiele do życzenia). W zakładach typu półotwartego cele w ciągu dnia są otwarte, skazane mogą się więc między nimi przemieszczać, na noc jednak są zamykane. W zakładach typu otwartego cele mogą być otwarte całą dobę.
Warto tutaj także wskazać na jakże liczne przywileje osadzonych kobiet prysznic raz w tygodniu (nawet w czasie miesiączki), widzenia min. 2 razy w miesiącu (o ile ma kto je odwiedzać) oraz niezwykle atrakcyjne artykuły w kantynie (o ile osadzona ma pieniądze by je zakupić). Paczka higieniczna przysługuje tylko raz w miesiącu, a żywnościowa raz na kwartał. Kobiety często nawet tego nie otrzymują. Dzieje się tak głównie ze względu na kiepską sytuację finansową najbliższych, wiele osadzonych przed odsiadką było też jedynym żywicielem całej rodziny. Często bywa również, że w związku z odsiadką od wielu z tych kobiet odwrócili się bliscy, wiele z nich także wcale nie ma rodziny. Nie mają więc znikąd pomocy. Większości kobiet brakuje w więzieniu niemal wszystkiego, ale najbardziej, jak wielokrotnie podkreślają, artykułów higienicznych. Wiele z nich, nawet przez wiele miesięcy, nie ma na przykład dostępu do podpasek czy tamponów, mimo, że regularnie miesiączkuje.
Wskazane powyżej okoliczności to dopiero czubek góry lodowej, jaką jest ogólna sytuacja kobiet w więzieniach na całym świecie. Nie da się tu też nie poruszać olbrzymiego problemu jakim jest przemoc wobec osadzonych. Nie mówię tu o przemocy osadzonych względem siebie, bo taka też jest straszna, ale raczej o przemocy ze strony funkcjonariuszy służby więziennej. Mowa tu nie tylko o przemocy fizycznej, w postaci bicia czy porażania paralizatorem, ale także o przemocy słownej, ciągłym poniżaniu i znęcaniu się, a także molestowaniu seksualnym, a nawet gwałtach. W większości więzień na świecie większość strażników to jednak mężczyźni, także w tych placówkach przeznaczonych jedynie dla kobiet. Wielu z nich na co dzień bije i poniża skazane, wielu też wykorzystuje je seksualnie, a nawet gwałci. Jedna z instytucji pozarządowych zbadała przy tym sytuację kobiet w jednym z więzień w Stanach Zjednoczonych (Julia Tutwiler Prison for Women in Wetumpka, Alabama). Badania wykazały, że ponad jedna trzecia zatrudnionych strażników odbyła lub odbywa regularnie stosunki seksualne z osadzonymi lub była lub jest z nimi w innych intymnych relacjach, często w zamian za drobne przysługi lub prezenty typu papierosy czy słodycze. Taka sytuacja ma miejsce w większości placówek dla kobiet, także w Polsce.
Przy omawianiu sytuacji kobiet w więzieniach, należy brać pod uwagę także okoliczność niezwykle negatywnego wpływu odbywania przez nie kary pozbawienia wolności na życie ich i ich bliskich. Kobiety idąc do więzienia tracą bowiem o wiele więcej niż własną wolność. Wiele z nich przed odsiadką było głównymi opiekunami dla swoich dzieci. Gdy trafiają za kratki, ich dzieci mogą zostać z krewnymi, jeśli tacy są i mogą/chcą się nimi zająć, ale częściej stają się wychowankami domu dziecka. Wielu kobietom odbierane są także prawa rodzicielskie, a w niektórych krajach dzieci mogą być im wtedy zabrane nawet na zawsze. W świetle prawa obowiązującego w Stanach Zjednoczonych państwo ma wręcz obowiązek pozbawienia praw rodzicielskich do dzieci, które spędziły co najmniej 15 kolejnych miesięcy w systemie opieki zastępczej. Po tym czasie dzieci mogą zostać oddane do adopcji. Z kolei średni minimalny wyrok dla więzionych tam kobiet to 36 miesięcy.
Poza rozbitymi rodzinami kobiety często tracą również możliwość normalnego życia, także już po odbyciu kary. Często trauma jaka spotyka je w związku z osadzeniem jest tak silna, że nie są sobie w stanie z nią poradzić przez wiele lat. Wiele jest też takich przypadków, gdy kobiety, które trafiają do więzienia za niewielki przewinienia, na skutek odsiadki wkraczają na drogę większych przestępstw. Resocjalizacyjna funkcja tego typu kary jest więc w tym przypadku znikoma.
A co mówią o „siedzeniu w więzieniu” same osadzone? Opinie niektórych z nich zostały opublikowane w jedynym z numerów kwartalnika „W Kratkę”, którego jedynymi autorkami i redaktorkami są kobiety osadzone w jednym z polskich zakładów karnych typu zamkniętego. Dla Marzeny i Anety „Siedzieć to znaczy odebrać człowiekowi największą wartość, jaką jest wolność. Siedzieć to znaczy cierpieć – „umierać wewnętrznie”. Tkwić w pustce. Pozbawienie wolności to cierpienie, któremu towarzyszą negatywne emocje, takie jak: strach, niepokój, złość i agresja, które kumulują się we mnie. Poszukując ujścia, zaskakują mnie niespodziewanie. To mnie przeraża, gdyż zauważam zmiany w moim myśleniu, słowach i zachowaniu. Siedzieć oznacza także tęsknotę nie do opisania. Rozdzierającą serce i wyrywającą duszę.” Dla Eweliny z kolei „Siedzieć to znaczy być pozbawionym swobodnego życia, czyli wolności. To stan izolacji, w którym człowiek jest uzależniony od osób trzecich.” „Oprócz odebrania wolności odbierają godność, zaufanie do instytucji państwowych, a przede wszystkim chęć do uczciwego życia” dodaje Paulina. To są tylko te „oficjalne” wypowiedzi kobiet. Wiele z osadzonych nie mówi jednak o tych gorszych doświadczeniach, mają wrażenie, że nikt ich nie usłyszy, nie zrozumie, wstydzą się. Jednak kilka z nich ośmieliło się zerwać kurtynę i powiedzieć jak jest naprawdę, o codziennej przemocy i upokorzeniu, obdarciu z ludzkiej godności i dobrego imienia, molestowaniu, gwałtach i korupcji.
W świetle takich okoliczności nie można już w żaden sposób twierdzić, że kara pozbawienia wolności pozbawia tylko jej.
Źródła: 1. Ustawa z dnia 6 czerwca 1997 r. kodeks karny wykonawczy (Dz. U. z 1997r. nr 90 poz. 557 z późniejszymi zmianami) 2. Walmsay R., World Female Inprisonment List – second edition, International Centre for Prison Studies, Londyn 2012; 3. Roczna Informacja Statystyczna za rok 2013, Ministerstwo Sprawiedliwości, Centralny Zarząd Służby Więziennej, Warszawa 2014; 4. Roczna Informacja Statystyczna za rok 2001, Ministerstwo Sprawiedliwości, Centralny Zarząd Służby Więziennej, Warszawa 2002; 5. Dybalska I., Kobieta w więzieniu - polski system penitencjarny wobec kobiet w latach 1998-2008, Warszawa 2009; 6. Kwartalnik „W kratkę”, nr 01/2013, Fundacja „Dom Kultury”, Warszawa 2013;