Uzbrojony w nóż i pistolet mężczyzna wszedł do jednego z poznańskich sklepów. Trzymając w ręku pistolet przyłożył nóż do brzucha klientki, na szczęście na tym się skończyło. Po tym uciekł i jedynie dzięki pracownikom sklepu udało się go zatrzymać. Jednak tylko na chwilę – policjanci go zwolnili, argumentując, że nikogo nie zranił, a tylko groził.

On z tą bronią sobie stał, po czym wyjął ręką ze spodni nóż i przyłożył go klientce. I nie był to wcale mały nóż – opisuje sytuację pracownica sklepu Patrycja Taberska, która była świadkiem zajścia.

Mężczyzna, który groził nożem, nie widzi w swoim zachowaniu nic złego. Jak stwierdza, „mamy demokrację”. – Ona nie wiedziała co się dzieje, uśmiechała się do mnie, ja jej tłumaczę, to nie jest zabawka i ją delikatnie przejechałem po brzuchu – powiedział w rozmowie z reporterem „Faktów”.

Ten człowiek tego noża mimo wszystko nie użył w ten sposób, że nie zranił tej kobiety – stwierdził sierż. szt. Maciej Święcichowski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

Policja skierowała mężczyznę na badania. Zdaniem prawników mógł on trafić do aresztu, jeśli policja uznałaby to zachowanie jako usiłowanie rozboju. Tymczasem sprawa nie trafiła jeszcze do prokuratury. Mężczyzna nie musi się nawet meldować w komisariacie.

tvn24.pl