6 tysięcy złotych odszkodowania dostanie kasjerka z supermarketu za niesłuszne osadzenie w policyjnym dołku na podstawie pomówienia o kradzież. Sąd wziął pod uwagę głównie krzywdę moralną, jakiej doznała kasjerka podczas wyprowadzania jej ze sklepu w kajdankach. Było to tuż przed 11 listopada, w sklepie było dużo klientów. Wszyscy ją widzieli, również koleżanki z innych kas. Przeprowadzono ją pochyloną do przodu przez cały sklep.
W ubiegłym roku klient pomówił 50-letnią Iwonę J. o wydanie mu za mało reszty. Zrobił zakupy za 16 zł, dał banknot 50-złotowy, gdy dostał resztę, wrócił do kasy i twierdził, że dał jednak 100 zł. Rację miała kasjerka. Dwukrotne przeliczenie utargu z kasy przy kierowniczce sklepu (raz przy policji) potwierdziło, że to klient się pomylił. Winą kasjerki – według policji – było jednak to, że nie chciała się wylegitymować. Przyniosła interweniującej policjantce z dwuosobowego patrolu dowód osobisty, ale gdy okazało się, że klient ją fałszywie pomówił (prokuratura uznała, że nie zrobił tego umyślnie), zdroworozsądkowo uznała, że legitymować się nie musi i wyszarpnęła dowód z ręki policjantki. Funkcjonariuszka zareagowała błyskawicznie. Skuła kasjerkę. Iwona J. całą noc przesiedziała w celi policyjnej izby zatrzymań. Dopiero rano ją przesłuchano pod zarzutem naruszenia nietykalności policjantki i wypuszczono do domu. Miała uderzyć policjantkę w bark. Sklepowy monitoring nie potwierdził wersji policji. Sąd uznał, że zatrzymanie było nielegalne, a prokuratura umorzyła sprawę przeciwko kasjerce.
Odszkodowanie sąd zasądził dopiero teraz. Przyznając je, wziął też pod uwagę to, że kobietę niepotrzebnie wsadzono na noc do celi. Można ją było od razu przesłuchać i wolno puścić do domu, bez narażania na niepotrzebny stres. Kobieta bała się, że bez opieki została jej dwójka dzieci i starsza matka. Sąd przyznał kasjerce stosunkowo wysokie odszkodowanie za noc na dołku.
Poszkodowana przez policję kasjerka złożyła zawiadomienie o podejrzeniu przekroczenia uprawnień przez policjantów. Prokuratura jednak sprawę umorzyła, policjanci pozostaną bezkarni. Biegły, który badał nagranie z monitoringu, doszedł nawet do wniosku, że gdyby obraz z kamer był lepszej jakości, to może okazałoby się, że jednak kasjerka szturchała policjantkę. Mecenas Jacek Dubois złożył zażalenie do sądu na to umorzenie, jednak jego efekty pewnie nie odbiegną zbytnio od polskich standardów. Niejedna historia potwierdza, że policja i wymiar „sprawiedliwości” to jedna mafia.