Według nieoficjalnych informacji, podczas zdawania broni po zakończeniu służby jeden z policjantów konwoju przeładował broń i przystawił do piersi pełniącego z nim służbę funkcjonariusza. Podczas tego zajścia miały paść słowa: „A teraz cię ch…u zaj….ę!„.

Do tej sytuacji doszło w korytarzu słupskiej komendy, prowadzącym do miejsca, w którym zdaje się broń służbową. Przerażony policjant miał uspokajać napastnika, prosząc go, żeby odłożył broń, a ten… po chwili włożył pistolet z powrotem do kabury, po czym, jak gdyby nigdy nic, go zdał. Zastraszony funkcjonariusz tuż po zajściu sporządził notatkę służbową i poinformował o zdarzeniu słupską prokuraturę.

Do zajścia doszło w ubiegły piątek. W poniedziałek swoją notatkę miał pisać drugi policjant, który miał grozić bronią koledze. Cała sprawa jest niezrozumiała o tyle, że jak wynika z naszych informacji, pomiędzy funkcjonariuszami nie było kłótni, a obaj to doświadczeni pracownicy Wydziału Konwojowego delegatury w Słupsku. Mężczyzna, który miał przyłożyć broń koledze, pracuje od siedmiu lat. Zastraszony policjant pełni służbę od 11 lat. O całym zajściu nie chce się wypowiadać.

Mężczyzna znalazł się pod opieką psychologa. Jest roztrzęsiony, przyjmuje leki uspokajające. Obecnie przebywa na zwolnieniu lekarskim. Aż ciśnie się na usta pytanie jakim sposobem przeszedł testy psychologiczne.

Świadkiem zajścia jest funkcjonariusz, który przyjmował broń od policjantów konwoju. Na żadne pytania dotyczące szczegółów zajścia w słupskiej komendzie komendant wojewódzki w Gdańsku, któremu podlega Wydział Konwojowo-Ochronny, jak na razie odpowiadać nie chce.

Robert Gębuś / dziennikbaltycki.pl