Oficjalnie strażnicy mówią o potrzebie zwiększenia swojego bezpieczeństwa, nieoficjalnie – boją się nocnych obchodów, podczas których zdarzają się niekiedy niebezpieczne sytuacje z udziałem nietrzeźwych osób.
Dlatego chcą mieć skuteczne „straszaki”. Zaprzeczają doniesieniom, jakoby padali ofiarami napadów ze strony agresywnych imprezowiczów. – Dotąd do ataków bądź czynnej napaści nie doszło. A zakup paralizatorów to ich inicjatywa – zapewnia kom. Mirosław Mudlaff, szef sopockich strażników.
Komendant uważa, że paralizatory mają pomóc w „przywołaniu do porządku” – np. jeżeli dana osoba nie będzie słuchać poleceń strażników. Na początek chcą kupić dwie sztuki – po ok. 8 tys. zł każda. Skoro jednak zaprzecza, by funkcjonariusze mieli do czynienia z niebezpiecznymi sytuacjami, to po co im paralizatory? – Uważam, że strażnicy wyolbrzymiają swoje potrzeby. Rozmawiałem z nimi, nie podzielam ich poglądów, ale trzeba to rozważyć. Ostateczną decyzję podejmie prezydent Sopotu – odpowiada nam Mudlaff.
Opinia o sopockiej Straży Miejskiej, w której pracują obecnie 23 osoby, został mocno nadszarpnięty w ubiegłym roku. Jako pierwsi napisali o kompromitujących nagraniach z ich udziałem dziennikarze Dziennika Bałtyckiego. Na jednym z nagrań zarejestrowano interwencję wobec nielegalnego sprzedawcy waty cukrowej, podczas której grupa młodych mężczyzn napadła od tyłu na funkcjonariuszy, obezwładniając ich. W podobnej sytuacji strażnicy nie mieliby nawet szans na wyciągnięcie paralizatora. „Agresywnie” zachował się także tłum słuchaczy oburzony tym, że SM chce usunąć z placu muzyka. Komendant Mudlaff zaznacza jednak, że te sytuacje miały miejsce przed kilku laty, a do podobnych dochodzi bardzo rzadko. Zapewnia też, że jego ludzie regularnie przechodzą szkolenia z technik interwencji – ćwiczą, by nie bali się i wiedzieli, jak odpowiednio reagować. Na co dzień jednak nie mają zbyt wiele okazji, by je wypróbować. A po pewnym czasie… zapominają o standardach wyuczonego zachowania.
Komendant przyznaje też, że chętniej postawiłby na poprawę jakości pracy, a nie środki techniczne, ale na pytanie, czy nie lepiej pomyśleć o wymianie kadry, odpowiada, że „to są młodzi ludzie i nie znajdzie lepszych”.
Magdalena Jachim, rzeczniczka sopockiego magistratu, twierdzi, że władze miasta nie podjęły jeszcze decyzji w tej sprawie. – Będziemy analizowali potrzebę zakupu takich urządzeń, m.in. poprzez analizę raportów z nocnych patroli straży.
W temacie broni elektrycznej: Wszystkie patrole policji w przyszłym roku będą miały broń elektryczną