Minister Błaszczak zalecił zwolnić policjanta, który raził Igora prądem. Nikt nie owija jednak w bawełnę, stało się to ze względu na wizerunek policji. Rzecznik KGP: “…podjął tę decyzję ze względu na dobro służb i wizerunek policji”. Do dymisji podano również trzech innych policjantów. Z pracą pożegnali się obecny komendant wojewódzki policji we Wrocławiu inspektor Arkadiusz Golanowski, jego zastępca, odpowiedzialny za działalność prewencji inspektor Krzysztof Niziołek oraz komendant miejski wrocławskiej policji, młodszy inspektor Dariusz Kokornaczyk. Pod protektoratem Beaty Kempy pozostał jednak ówczesny komendant niesławnego komisariatu na Trzemeskiej Jerzy Kokot.

Jak poinformował dziś rzecznik komendy głównej mł. insp. Marcin Ciarka, to pierwsze efekty prac zespołu, który do Wrocławia wysłany został, by wyjaśnić wszystkie okoliczności związane ze śmiercią Igora Stachowiaka.

Co ciekawe stanowisko I zastępcy komendanta miejskiego policji we Wrocławiu zachował mł. insp. Jerzy Kokot. To właśnie on, w maju ub. roku, gdy w komisariacie doszło do tragedii, był jego komendantem. Dlaczego więc on zachował swoje stanowisko, a stracił je komendant miejski, który na stanowisko powołany został w grudniu ub. roku, a w maju był jeszcze komendantem w Oławie?

Takich informacji kierownictwo policji dziennikarzom nie przekazało. Jak usłyszeli dziennikarze wyborczej od policjantów z wrocławskiej komendy, Kokot cieszyć ma się poparciem szefowej Kancelarii Premiera Beaty Kempy. Tak, jak ona Kokot pochodzi z położonego na Dolnym Śląsku Sycowa.

wolnywroclaw.pl