Jeden z czytelników serwisu, z którym utrzymuję kontakt podesłał na naszą skrzynkę mailową historię pana Stanisława, któremu Żarski policjant zafundował kalectwo nieodwracalnie uszkadzając mu rękę. Co ciekawe rok później ten sam policjant wpadł po pijaku autem do rowu i pożegnał się ze służbą. Poniżej treść nadesłanej wiadomości.

„Żary, rok 2010, miesiąc prawdopodobnie Listopad lub Grudzień (nie pamiętam dokładnie). Mieszkałem wtedy przy ulicy Witosa 21/10. Przyjechał do mnie na interwencję patrol policji wezwany przez sąsiada (Waldemar T.)*, ponieważ według niego zachowywałem się głośno. Policjant – Zbigniew S.* (zamieszkały w Sieniawie Żarskiej), wyciągnął mnie z mieszkania na korytarz. Nie byłem agresywny ani nie stawiałem żadnego oporu (policjant zapewne tak by później zeznał żeby się wykręcić od winy), a ten nagle z całej siły uderzył mnie pałką w rękę, w wyniku czego uszkodził mi splot ramienny wraz z nerwami. Byłem u lekarza ortopedy w Żarskim 105 Szpitalu Wojskowym. Dał mi skierowanie do Poznania. Leżałem tam tydzień czasu. Kazali mi ćwiczyć, ale to nie pomogło. Teraz czekam na operację, na którą mi nie wyznaczono terminu. Mam tam pojechać bez wezwania i bez skierowania (?), będzie ona bezpłatna, ponieważ otrzymuję z Miejskiej Opieki Społecznej zasiłek i to ona mnie ubezpiecza zdrowotnie. Nie składałem do prokuratury zawiadomienia o przestępstwie, ponieważ i tak nic by nie zrobili temu policjantowi. Do sądu cywilnego również nie wystąpiłem o odszkodowanie, ponieważ nie mam pieniędzy na koszty sądowe, a poza tym tam również nic by mu nie zrobili. Co mam zrobić z tym uszkodzonym splotem ramiennym? Do końca życia chyba będę kaleką. Niech mi ten człowiek wypłaci odszkodowanie za uszczerbek na zdrowiu! Niech płaci za swój czyn. Ten sam policjant rok później po pijanemu prowadził swój prywatny samochód i wjechał nim do rowu w Żarach przy rondzie na ul.Serbskiej. Wtedy go zwolniono ze służby.

*Nazwiska zostały ukryte zgodnie z sugestią autora opisu sytuacji

I jeszcze parę słów ode mnie: Stasiu oczywiście święty nie jest, to ja (i nie tylko ja) wiem. Czasami lubi sobie wypić i po pijanemu zatacza się po ulicy (tzn. chodniku), czasami głośno awanturuje się z jakimiś innymi pijaczkami, ale jest to człowiek zupełnie nieszkodliwy. Nigdy nie widziałem, żeby kogoś bił, straszył itd. Nie kradnie, siedzi codzień na deptaku i gra na akordeonie i syntezatorku, niestety jedną ręką, ale jakoś daje radę. Dlatego myślę, że można mu wierzyć, że policjant bez powodu mu złamał rękę. Tym bardziej, iż pan Stanisław nie popełnił żadnego przestępstwa pod wpływem alkoholu, w przeciwieństwie do tego policjanta – który po pijaku wjechał do rowu. Poza tym samo bycie pijanym to nie powód do łamania człowiekowi ręki!”

Artykuł został opatrzony jednym ze zdjęć załączonych do maila, którego dostaliśmy.

mail został nadesłany na adres redakcja@bezkarnoscpolicji.info / a